Archiwum 03 sierpnia 2003


sie 03 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

uff jaki dziś upalny i duszny dzionek. nawet podczas męskiego spacerku w lesie ciężko było wytrzymać.maluszek obudził się w połowie drogi, ale ani słowa skargi. jemu to dobrze ubrany w krótkie body to i skwar znośniejszy.gorsza sprawa z tatusiem. kompletne odwodnienie. jakby się zmówiły - wszystkie pory mojej starczej skóry otwarły się, wydalając hektolitry płynów ustrojowych, słoneczko dopełniło reszty -  liofilizacja hihi:) bardzo lubię te chwile, kiedy trzeba maluszka dokarmić wcześniej odciągniętym mlekiem. z "najwspanialszą z wszystkich kobiet" ustaliliśmy, że ona karmi piersią, a ja ( z dość oczywistych względów) butelką. nie to żebym chciał aby z moich płymęła żywność, że zazdroszczę, co to to nie, wolę gdy nabite są mięchem.jednak co szkło to szkło. niech się mały od niemowlęctwa do flaszki przyzwyczaja. będzie jak znalazł, gdy wyskoczymy na piwko:)) w momencie, gdy podaję mu mleczko (jeszcze hihi) patrzy na mnie ślicznymi oczyma i żarłocznie pochłania całą zawartość. ohhhhhh wymiękam:)))) potem jeszcze tylko kupka,  toaleta, nowy pampers i oczywiście widok z wysokości ramion tatusia.

arrow : :